Łatwy zwrot towaru
Halszka z córką w pośpiechu opuszczają Iran, który w 1979 zmienia się w państwo wyznaniowe rządzone przez Chomeiniego. Przylatują do Paryża i zatrzymują się w skromnym mieszkaniu Stefanii i Jędrzeja Walickich. Elżbieta źle się czuje w towarzystwie siostry i szwagra. Człowiek, którego kiedyś kochała, dzisiaj ją przeraża... Pocieszenia jak zawsze szuka w pracy naukowej i wciąż wierzy, że niebawem dołączy do nich Mehrdad. Natomiast Stefania oddaje się opiece nad siostrzenicą. Między nią a małą Anią rodzi się wyjątkowa więź.
Żadna z sióstr nie czuje się w Paryżu jak w domu, coraz częściej mówią o powrocie do Polski. Trwają przygotowania do kolejnej ważnej podróży w ich życiu. Czy w peerelowskiej Warszawie kobiety odnajdą wreszcie spokój i szczęście?
RECENZJE
Zaczytana Przyczyna
Mehrdad przeczuwając grożące im niebezpieczeństwo, organizuje wyjazd z Iranu dla Elżbiety i Ani. Kobieta z córką przylatuje do Paryża i zatrzymuje się w mieszkaniu swojej siostry i jej męża. Halszka źle czuje się w obecności siostry bliźniaczki i szwagra. Kochała kiedyś Jędrzeja, dziś on ją przeraża. Zatraca się w pracy naukowej i ciągle wierzy, że jej mąż dołączy do nich. Opiekę nad Anią przejmuje Stefania. Między ciotką a siostrzenicą powstaje szczególna wieź. Bliźniaczki nie potrafią się odnaleźć we Francji. Myślą nad powrotem do Polski. Nie zadają sobie sprawy, że to jest zupełnie inna Polska, niż ta którą pamiętają...
Na tym skończę ten krótki opis fabuły, gdyż chce abyście mieli przyjemność, czytając tę książkę.
Pokażę jeszcze tylko coś co mną wstrząsnęło:
„ Nie winię cię – zaczęła znów, choć jej głos stał się nieco chrapliwy. – Nie mam żalu. Już dawno ci wybaczyłam. Widzisz, wszyscy, nie wyłączając nas samych, ulegli gdzieś u początku naszej drogi złudzeniu, że skoro urodziłyśmy się niemal jednocześnie, jesteśmy, a przynajmniej powinnyśmy być, sobie bliskie, niejako z założenia. Tymczasem, każda bliskość musi być budowana wciąż na nowo. Relacje nie są dane raz na zawsze. Różniłyśmy się, lecz zamiast poznawać, zaczęłyśmy się oddalać. Czasu się nie wróci. To już się stało.”
Pamiętajmy aby nad relacjami pracować. Nie są dane raz na zawsze…
Jeszcze tylko słówko o zakończeniu. Czy oczekiwałam innego zakończenia? Zdecydowanie nie. Losy kobiet: Stefani, Halszki i Anny – pięknie się domknęły.
Podsumowując chciałabym napisać, co poruszyło mnie w tej czterotomowej historii.
Oprócz wzruszeń związanych z losami bliźniaczek, bardzo podobał mi się piękny język którego używa autorka. Jest on taki poprawny, ale nie przesadnie. Podczas spotkania autorskiego, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, Pani Maria przyznała się, że lubuje się w języku polskim. I gdyby nie pomoc jej redaktorki Pani Karoliny Borowiec, to ona w kółko wszystko by poprawiała i cyzelowała, a żaden tom nie trafiłyby do druku :-).
Nie chcę używać górnolotnych słów, ale mam wrażenie, że Maria Paszyńska ma taką swoją misję. Chce pokazać świat z innej perspektywy. Pokazuje ten świat używając ogromnej ilości barw, emocji i wzruszeń. Autorka też uczy, ale nie poucza. Ja osobiście dużo dowiedziałam się o historii Iranu. Było to podane w tak subtelny sposób, że nie zwróciłam uwagi kiedy Pani Paszyńska zaintrygowała mnie tym krajem. Jednym słowem – polecam.
Można było przewidzieć, że życie Elżbiety i Stefanii zatoczy koło i kobiety wrócą do ojczyzny. Można było podejrzewać milion rzeczy, domyślać się wielu kwestii. Jednak nie uwierzę nikomu, kto powie, że był w stanie przewidzieć to wszystko, co stało się w „Powrotach”. Paszyńska kunsztownie, z szacunkiem zarówno do swoich bohaterek, jak i do czytelnika, wyhaftowała niesamowite, godne zakończenie. To zdecydowanie najpiękniejsza część cyklu. W moim odczuciu ta powieść nadawałaby się na serial, który z pewnością zgromadziłby przed telewizorami miliony widzów. „Owoc granatu” ma w sobie wszystko, by zawładnąć czytelnikiem, widzem i słuchaczem.
Cała seria jest szczególna z wielu względów, ale jeden wydaje się nadzwyczaj istotny z punktu widzenia czytelnika – jest mocno angażująca. Podróż z sielankowych Kresów, przez mroźną Syberię oraz orientalny Iran, do peerelowskiej Polski staje się naszą podróżą. Odczuwamy zmiany klimatu (nie tylko tego pogodowego, ale przede wszystkim wewnętrznego), brodzimy po pachy w życiu Halszki i Stefanii, tłumaczymy ich postępowanie, sympatyzując to z jedną, to z drugą. Współczujemy, oskarżamy, żałujemy. Wierzę, że niektórzy mogą nawet pokusić się o rachunek sumienia, spojrzenie na swoje życie przez pryzmat więzi, która istniała między bliźniaczkami, panujących między nimi nieporozumień i odmiennego podejścia do wielu spraw.
Maria Paszyńska hafciarką? Tak! Słowem haftuje najpiękniejsze pejzaże i portrety, wplatając w obrazy nie tylko emocje, ale również mądrość. „Owoc granatu” to wodospad emocji, jednak ja doceniam jeszcze pióro pisarki, które nie stanowi zwykłego przekaźnika. W jej przypadku mamy do czynienia z prawdziwym rzemiosłem, łączącym przystępny, piękny język z niesamowitą wiedzą, którą posiada i którą dzieli się z czytelnikami. Przyjmijcie wcześniejsze zdanie nie tylko jako część recenzji wspomnianej serii – w przypadku tej autorki dotyczy to każdej książki sygnowanej jej nazwiskiem.
Seria: | Owoc Granatu |
Data wydania: | 2019 |
Format: | 145 x 210 mm |
Oprawa: | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 304 |
ISBN: Niepowtarzalny dziesięciocyfrowy, a od 01.01.2007 13-cyfrowy identyfikator książki | 978-83-245-8359-1 |
Język: | polski |