Mesu Andrews
Gdy kupiliśmy prawa do powieści Mesu Andrews, przyznam, że działaliśmy trochę intuicyjnie. Bazowaliśmy na popularności autorki w innych krajach. Byłam pierwszą czytelniczką, która przeczytała Córkę Izajasza zaraz po przetłumaczeniu i redakcji. I wtedy w wydawnictwie oznajmiłam już z pełnym przekonaniem – kupujemy wszystkie dostępne powieści Mesu Andrews. Zachwyciłam się tą książką i powieściopisarką. Prześledziłam cały jej twórczy życiorys i moje chapeau bas wzrosło, głównie z powodu wiedzy historycznej autorki. Przyznacie, że to niecodzienność bestsellerowy pisarz a zarazem historyk pasjonat. Dla mnie to połączenie jest bezcenne. Gdy ktoś pisze powieść opierając się na historiach biblijnych lubię wiedzieć, że zbadał na wskroś dany etap historyczny. Rozumiem, że można a nawet czasem trzeba dodać postacie fikcyjne, aby książka nabrała kolorytu, emocji itd. Nie lubię natomiast, gdy fakty historyczne i biblijne są ufikcyjniane. Tego nie znajdziecie w powieściach Mesu. Z bojaźnią i rzetelną wiedzą podchodzi do tematu. „Córka Izajasza” obarczona jest 6-letnim badaniem okresu proroka Izajasza. Na szczęście autorka nazywa siebie maniaczką historyczną. Fascynują ją odkrycia archeologiczne i fascynuje ją sam Bóg. Te dwa połączenia z dodatkiem talentu pisarskiego to istna rozkosz podczas czytania. Można odpocząć i nie kontrolować wiarygodności faktów, natomiast warto po lekturze przeczytać te rozdziały Starego Testamentu, na których oparła się autorka. Będziecie zaskoczeni jak wiele faktów pominęliście, ile postaci istotnych nie zauważyliście. Spojrzycie na Biblię innymi oczami, bo znajomość kultury żydowskiej zmienia perspektywę.
Edyta Bogulak
P.S
Tak się powinno pisać podręczniki do historii